25 listopada 2014

Grudniowy mailing Yves Rocher

Cześć!

Dzisiaj mam dla Was długo oczekiwany grudniowy mailing Yves Rocher.


Mnie po raz kolejny nie powaliło na łopatki. W grudniu chyba odpuszczę sobie zakupy. O wiele bardziej wolałabym jako prezent jakiś kosmetyk, chociażby ich żel pod prysznic... No trudno.


Skorzystacie z oferty Yves Rocher w grudniu?


                                                                                     Pozdrawiam

20 listopada 2014

Włosowa aktualnizacja!

Włosowej aktualizacji dawno nie było. Chciałam pokazywać ją co miesiąc, jednak życie oczywiście pokazało inaczej. Jak moje włosy zmieniły się przez rok?

Dla przypomnienia moje włosy w listopadzie 2013 r...



A tak wyglądają na dzień dzisiejszy :)


Dla mnie ogromna różnica. Niby nie zmieniłam wiele w pielęgnacji, ale włosy prezentują się po prostu lepiej. Nie zrezygnowałam z suszarki, nie dam po prostu rady. Staram się suszyć je chłodnym nawiewem. Czasami olejuje włosy. Najczęściej jednak moja pielęgnacja to szampon i odżywka, ewentualnie maska. Jest skromnie. Powoli wiem co moim włosom pasuje a co jest wielkim niewypałem. Na zdjęciu dopiero zauważyłam, że mam krzywo obcięte włosy, cóż końcówki i tak są do podcięcia. Włosy są naturalnego koloru, nieprostowane.


Jak tam Wasze włosy?
Czego używacie do pielęgnacji?


                                                                                Całuję


19 listopada 2014

Tutti Frutti = peeling pierwsza klasa!

Peelingi uwielbiam, ale muszą być one mocne. A peeling Tutti Frutti w tej kwestii króluje. Miałam już do czynienia z inną wersją zapachową, więc trochę będę się powtarzać. Ale warto o nim znów wspomnieć bo to naprawdę porządny kosmetyk. A dlaczego?


Butelka jest malutka, ma tylko 120 ml. Ale dzięki temu można go bezproblemowo zabrać ze sobą na wakacje. Minusem jest też butelka, wykonana jest ona z twardego plastiku i ciężko wydobyć na samym końcu resztkę peelingu. Jednak te minusy to nic w porównaniu z plusami. Nie zawsze tak zachwycam się peelingami. Ten zrobił na mnie ogromne wrażenie. Pachnie prześlicznie, czyste wiśnie. Szkoda, że zpach jest ulotny. Peeling zawiera w sobie dużo bardzo ostrych drobinek. Pod prysznicem jest niezła jatka, ale po tym ciało tak gładkie, że nic tylko się głaskać :D Kosmetyk jest bardzo wydajny, taka mała buteleczka starczyła mi na ponad miesiąc. Cena peelingu to aż.... 4 zł. Ciekawe czy można gdzieś zdobyć większe butelki....


Skład dla zainteresowanych: 


To naprawdę cudowny peeling. Uwielbiam go i skuszę się jeszcze na inne wersje zapachowe. Mam zamiar zapolować na większe opakowanie (o ile oczywiście jest dostępne). Jeśli lubicie ostre zdzieraki to ten peeling jest dla Was :)


Podsumowując:

+ dobrze ściera naskórek
+ wydajny
+ zapach
+ cena

- twarda butelka


Używałyście tego peelingu?
Lubicie owocowe zapachy Tutti Frutti?
Lubicie Farmone? Za co?



                                                                    Całuję



18 listopada 2014

Malinowo mi - malinowe masło The Body Shop


Cześć!

O tym, że masła The Body Shop uwielbiam to już wiecie. Kocham te masła miłością prawdziwą. Uwielbiam nimi pachnieć. Dlatego gdy trafiłam na wersję malinową to wiedziałam, że będzie moja. Jak się spisuje to masło?


Kolejne masło i kolejny dla mnie hit. Używanie masła nie stwarza żadnych problemów: słoiczek łatwo się odkręca, nie będzie problemu ze zużyciem kosmetyku do końca. Szata graficzna jak zawsze w przypadku TBS jest przyjemna dla oka, od razu widać z jakim zapachem mamy do czynienia. Tym razem wybór padł na malinę i wiecie co... pachnie prześlicznie. Czyste maliny. Czasami muszę sobie odkręcić słoiczek i po prostu powąchać. Zapach utrzymuje się na ciele, jednak nie jest nachalny. Masło ma zbitą konsystencję, jednak przy aplikacji nie stwarza żadnego problemu. Niestety masła TBS mają 2 wady: ceny i dostępność. W regularnej sprzedaży koszt masła to 69 zł....


I skład:


Wiem, że są drogie. Wiem, że można znaleźć o wiele lepsze masła, ale to właśnie masła The Body Shop są dla mnie idealne. Dla mnie to istne uzależnienie. Nic tylko mogę je Wam polecić :)


Podsumowując:

+ zapach
+ nawilżenie
+ nie zostawia lepkiej warstwy

- wysoka cena regularna
- dostępność


Lubicie maliny?
Lubicie The Body Shop?



                                                                    Całuję


17 listopada 2014

Multimodeling - balsam wysmuklający nogi, brzuch i pośladki

Cześć!

Moja skóra na brzuchu potrzebuje ujędrnienia. I to bardzo. Dlatego czasami podczas zakupów skuszę się na jakieś cudo, mające mając również zrobić cud z moim brzuchem. Balsam do ciała Ziaja z serii Multimodeling kupiłam już dawno. Teraz kiedy skończyłam kosmetyk postanowiłam podzielić się z Wami opinią. Czy balsam był skuteczny?


Balsam zamknięty jest w twardej białej butelce. Na samym końcu jest problem żeby wydobywać kosmetyk - wolała bym balsam np w tubie. Kosmetyk ma delikatnie lejącą konsystencje. Jest wydajny, bardzo szybko się wchłania, nie pozostawia po sobie lepkiej warstwy. Balsam ma lekki cytrusowy zapach, który nie utrzymuje się długo na skórze. Co do działania. Nie wierzyłam, że balsam może coś ujędrnić czy wyszczuplić. O ile nie wyszczuplił (no jak nie poćwiczymy to tyłeczka nic nam nie wyszczupli) to sprawił, że skóra na brzuchu jest bardziej napięta. Nie liczyłam na wyszczuplenie więc kosmetyk mnie nie rozczarował. Efekt mi się podoba, mimo, że nie jest to mega spektakularny. Lekka formuła bardzo do mnie przemawia. Balsam kosztuje ok. 12 zł i jest dostępny w większości drogerii.


Skład dla zainteresowanych, niestety trochę ucięty :(


Bardzo przyjemny kosmetyk, jeden z lepszych tego typu jaki było mi dane używać. Jeśli wyczerpie wszystkie moje zapasy istnieje duża szansa, że kupię go ponownie.

Podsumowując:

+ szybko się wchłania
+ delikatnie pachnie
+ nie zostawia lepkiej warstwy
+ cena

- butelka


Miałyście ten balsam?
Co do ujędrniania skóry polecacie?


                                                                                   Całuję


14 listopada 2014

Zapraszam na fanpage!

Cześć!

Poszłam z duchem czasu i założyłam w końcu swój fanpage!
Zapraszam do polubienia!

Aby przejść do strony wystarczy kliknąć poniżej na logo :)



Podawajcie swoje fanpage, będziemy się dodatkowo obserwować na "fejsiku" :)



                                                                          Całuję


13 listopada 2014

Recenzja - Pink Floyd - The Endless River


Zastanawiałam się czy warto o tym pisać. Zastanawiałam się czy w ogóle jest sens poruszać temat muzyczny na blogu, skoro w większości tyczy się on kosmetyków. Czy ktokolwiek zaufa mi na tyle aby posłuchać muzyki, której sama słucham? Wszak nie jestem żadnym muzycznym guru. Czy będę na tyle obiektywna aby przedstawić dobre i złe strony albumów? To się okaże. 

Może zacznę od kwestii dlaczego Pink Floyd. To zespół, którego muzyka jest ze mną od bardzo dawna. Miałam chyba 13 lat kiedy zakochałam się i przepadłam. Chyba żadnemu zespołowi nie byłam tak wierna jak im. Na ścianie wisiał winyl The Wall, a na tablicy korkowej miałam przyczepione zdjęcia Davida Gilmoura, mojej muzycznej inspiracji i gitarowego guru. Marzyłam żeby grać jak on. Może jeszcze kiedyś uda mi się zagrać solówkę z Comfortably Numb. Na to nigdy nie jest za późno :)


Źródło: google.com

Pierwsze doniesienia o nowej płycie Pink Floyd uważałam za plotkę. Wydawało mi się nie realne usłyszeć ich nowy materiał. Kolejne doniesienia wskazywały na materiał odrzucony podczas nagrywania The Division Bell. Ku zdziwieniu haterów nie jest to żaden odrzut. Zawartość nowej płyty została w większości napisana przez Davida Gilmoura, Nicka Masona i nieżyjącego Richarda Wrighta podczas pracy nad ich ostatnim albumem wydanym w roku 1994 oraz nad nieukończonym albumem Wrighta. David i Nick dopisali do nich jedynie partie gitary i perkusji.

Pink Floyd wraca po 20 latach. Z hołdem dla zmarłego w 2008 roku klawiszowca zespołu - Richarda Wrighta. I według mnie jest to hołd idealny. The Endless River zawiera 18 utworów i prawie w całości jest płytą instrumentalną (tylko ostatni utwór zawiera wokal). Nie mniej dla niektórych płyta może być rozczarowaniem. Nie znajdziemy na nich kawałków rodem ze starszych płyt. To muzyka potrzebująca skupienia. Początkowo każdy kawałek może wydawać się taki sam, może wiać nudą. Jednak im bardziej wsłuchamy się w The Endless River, tym bardziej płyta staje się bardziej przystępna. Album trzeba traktować jako całość, jednak według mnie na szczególną uwagę zasługują kawałki Things Left Unsaid oraz Anisina. Ostatni utwór Louder Than Words zaśpiewany przez Davida ma w sobie ducha starych Floydów. Sami posłuchajcie:



Dla mnie jest to płyta bardzo dobra, cieszę się ogromnie, że została wydana. Dla osób spodziewających się kolejnego albumu The Wall czy The Dark Side of the Moon płyta może okazać się słaba. Nowe i ostatnie dziecko Pink Floydów zawiera wiele klimatycznych kawałków idealnie nadających się na relaks po ciężkim dniu. Jest nastrojowo, od początku do końca. Jeśli masz wątpliwości to poprostu daj czas temu albumowi. Zamknij oczy i poddaj się mu. Przepadniesz. I nie szukaj na siłę w sobie "hejtu". Piękny hołd i piękne pożegnanie z fanami.



Znacie twórczość Pink Floyd? 
Co o niej myślicie?
Chcecie żeby pojawiało się więcej recenzji płyt?

12 listopada 2014

Brzoskwiniowo! Żel pod prysznic Le Petit Marseilliais

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam zapach brzoskwiń - no mniej niż zapach mango. Mango cały czas u mnie króluje wśród zapachów owocowych :) Dlatego postanowiłam skusić się na żel pod prysznic od Le Petit Marseilliais. Jak się spisał? Czy była to uczta dla moich zmysłów?


Żel znajduje się w poręcznej, prostokątnej butelce. Z początku bałam się, że butelka będzie niewygodna, jednak mimo to opakowanie spisuje się dobrze: nie wyślizguje się z rąk,otwieranie nie żadnego problemu. Kiedy żel się kończy, bezproblemowo możemy postawić go na zakrętce. Ponownie jak w przypadku wersji waniliowej przyczepić mogę się do nakrętki, bardzo łatwo ją ściągnąć.


Żel swoim kolorem i zapachem przypomina brzoskwiniowy kisiel. Zapach jest śliczny. Soczysta, niechemiczna brzoskwinia. Prysznic zmienia się w prawdziwą przyjemność. Zapach krótko utrzymuje się na skórze, jest bardzo delikatny, a szkoda. Żel jest rzadki, ale doskonale się pieni. Niestety potrafi się go za dużo wylać na gąbkę, przez co staje się niewydajny. Nie wysusza skóry. Żele marki Le Petit Marseillais można kupić już za ok 9 zł. 

 Skład dla zainteresowanych: 



Kolejny żel tej firmy i kolejny strzał w 10. Kuszą mnie tym bardziej inne wersje zapachowe. Może następnym razem będzie to mandarynka i limonka? A może miód lawendowy? Sama nie wiem :)
Jeśli lubicie brzoskwinie to ten żel jest dla Was pozycją obowiązkową!


Podsumowując:

+ zapach!
+ dobrze się pieni
+ nie wysusza skóry

- rzadka konsystencja
-  wydajność


Lubicie produkty Le Petit Marseillais?
Co polecacie?
Lubicie brzoskwiniowy zapach?


                                                                                 Całuję

5 listopada 2014

Liście zielonej oliwki - Maska regenerująca Ziaja

Cześć!

Seria Liście zielonej oliwki to nowość od Ziaji. Miała ona w swojej ofercie już wcześniej serię oliwkową, której nie miałam jeszcze okazji używać, więc nie jestem w stanie porównać jej z jej "starszą" wersją. Podczas jednych zakupów skusiłam się na maseczkę i oliwkową wodę tonizującą (na jej testowanie przyjdzie jeszcze czas). Jak się spisała maseczka? Czy skusiła mnie na tyle abym kupiła jej kolejne opakowanie?


Maseczka jest zamknięta w saszetce, której bez nożyczek nie byłam w stanie otworzyć. Opakowanie podoba mi się, szczególnie font - wie ktoś jaką nosi on nazwę? Chętnie bym go sobie ściągnęła do zasobów :) Maseczka jest gęsta, o delikatnie zielonym kolorze. Pachnie ładnie, nienachalnie. Maseczka ma za zadanie nawilżyć i wygładzić skórę oraz zredukować zmęczenie powstałe w ciągu dnia. Maska nawilża, to fakt. Wygładzenia nie zauważyłam, ale nie spodziewałam się go po jednorazowej aplikacji maseczki. Moja twarz dosłownie wchłonęła zawartość saszetki (za to ogromny plus, lubię samo wchłaniające się maseczki), pozostawiając po sobie gdzieniegdzie ślad. Niestety twarz była lekko zaczerwieniona i bałam się, że to reakcja alergiczna. Jednak strach okazał się bezzasadny, zaczerwienienie bardzo szybko ustąpiło. Maseczkę nałożyłam na twarz przed pójściem spać. Całe szczęście. Twarz świeci się po niej, więc użycie jej rano przed pracą całkowicie odpada. Rano twarz była nawilżona. Jak za 1,50 zł to efekt jest naprawdę przyjemny.


Skład dla zainteresowanych:


Jest to przyjemny kosmetyk. Cena i nawilżenie do mnie przemawiają. Myślę, że jeszcze kiedyś ją kupię. Obecnie mam mega zapas maseczek - hmmm... czyżby grudzień miał być miesiącem zużywania maseczek :D.

Podsumowując:

+ przyjemny zapach
+ nawilża
+ szybko się wchłania
+ cena
+ dostępność

- twarz się po niej świeci


Miałyście tą maseczkę?
Lubicie produkty Ziaja?
Co polecacie?


                                                                                          Całuję

3 listopada 2014

Biała wierzba - szampon witalizujący Tołpa

Lubię dbać o włosy i nie ukrywam, że większość moich zbiorów kosmetycznych to produkty właśnie do włosów. Niestety, moje włosy często mają mnie gdzieś i mimo pielęgnacji ciągle się rozdwajają, nie mam już na nie pomysłu. Nawet obcinane i zabezpieczane szybko ulegają zniszczeniu. Może już taki ich urok? Ostatnimi czasy dodatkowo zauważyłam zwiększone przetłuszczane się włosów. Będąc na zakupach w Rossmannie skusiłam się na szampon witalizujący Tołpa Jak się sprawdził?


Szampon zamknięty jest w 200 ml twardej butelce. Zamknięcie butelki jest właściwie typowe dla płynów micelarnych (identyczne jak w przypadku micela z Biedronki). Butelka posiada przyjemną dla oka szatę graficzną. Szampon przyjemnie pachnie, lekko roślinie, jakby cytrusowo. Jest gęsty, wydajny. Nie pieni się mocno. Szampon dobrze oczyszcza włosy, nie plącze ich, sprawia, że są uniesione u nasady. Włosy są sypkie. Bardzo ważne - szampon nie przyczynił się do swędzenia skóry głowy. Muszę przyznać, że  rzeczywiście odrobinę zmniejszył przetłuszczanie, włosy są dłużej świeże.


Szampon należy zużyć w przeciągu 3 miesięcy od otwarcia. To bardzo mało czasu. Ale dla mnie jest to plus - krótszy czas przydatności dla mnie równa się mniej chemii. Niestety wielkim minusem jest cena. Swój egzemplarz kupiłam na promocji w Rossmannie za 19 zł. Cena regularna szamponu to 27 zł. Trochę za dużo. Warto więc polować na promocje.


To naprawdę przyzwoity szampon. Szkoda, że cena jest wysoka. Myślę jednak, że jeszcze kiedyś się na niego skuszę. 


Podsumowując:

+ dobrze oczyszcza
+ unosi włosy u nasady
+ naturalny skład
+ należy go zużyć w przeciągu 3 miesięcy od otwarcia
+ zmniejsza przetłuszczanie


- cena


Stosowałyście szampony Tołpa?
Lubicie tą firmę?
Co polecacie?


                                                                                 Całuję

1 listopada 2014

Październikowe denko!


Hej!

Dzisiaj zapraszam Was na małe październikowe denko. Oto co udało mi się zużyć:


Patyczki Cleanic - mój patyczkowy hit. Z jednej strony klasyczna końcówka z drugiej ścięta, idealna do korekty makijażu. Kupię na pewno ponownie.

Chusteczki Facelle - mój kolejny hit. Tanie, dobrze odświeżające. Kupię kolejne opakowanie.

Płyn micelarny Ziaja Ulga - był to bardzo przyjemny płyn micelarny. Wkrótce recenzja. Możliwe, że kupię ponownie.

Ekspresowa maska Garnier Godbye Damage - używałam jej kiedy chciałam, żeby moje włosy wyglądały nienagannie. Dobrze się spisywała. Możliwe, że kupię ponownie. 

Dwufazowy płyn do demakijażu Yves Rocher - sama nie wiem dlaczego nie napisałam jeszcze żadnej recenzji tego płynu. To mój ulubieniec i do demakijażu nie używam niczego innego od 2 lat... Tak więc- Na pewno kupię ponownie.

Żel pod prysznic ISANA - recenzję można przeczytać TUTAJ. Jedna butelka kupiona na zapas. Będę kupować inne wersje zapachowe. 

Mgiełka do ciała Avon - z racji, że jestem mango-maniaczką musiałam kupić tą mgiełkę. Pachnie przyjemnie, słodko. Na lato dla mnie idealna. Kupię ponownie

Żel pod prysznic Retropical Yves Rocher - żałuję, ogromnie żałuję, że to była edycja limitowana z 2012 roku. Czas było go zużyć. Żal mi zapachu, bardzo mi się podobał i co najważniejsze utrzymywał się długo na skórze. Edycja limitowana. 



Miałyście coś?
Jak się u Was spisało?
Jak Wasze denka?
Zużywacie czy dalej chomikujecie :)?


                                                                                       Całuję


30 października 2014

Październikowe nowości!

Cześć!

Październik pod względem zakupów był bardzo oszczędny. To dobrze. Okazuje się jednak, że zakupy można robić z głową :)

Oto co wpadło w moje łapki w październiku:


Żel pod prysznic Isana kupiłam w zawrotnej cenie 2,49. Żal było go nie przygarnąć. Kusił mnie olejek do dłoni Yves Rocher i tak oto stałam się jego posiadaczką. Jeszcze go nie używałam. Woda oliwkowa Ziaja jak na obecną chwilę spisuje się bardzo dobrze, jednak nie umiem jeszcze stwierdzić czy będzie to mój hit. Płyn micelarny Bielenda kupiłam z czystej ciekawości, płynów tej firmy jeszcze nigdy nie używałam. No i oczywiście moje ukochane TBS. No te masła kocham i kochać będę: za zapachy i za nawilżenie. Marakuja wymiata!


Miałyście coś z tych produktów?
Jakiego produktu jesteście najbardziej ciekawe?


                                                                                    Całuję



29 października 2014

Mailing Yves Rocher - Listopad 2014

Cześć!

Mam dla Was dzisiaj nowy listopadowy mailing od Yves Rocher. Czuć już święta...







Tym razem Yves Rocher wypuszcza na rynek nowe edycje limitowane pachnące czeronymi
i czarnymi owocami oraz klasyczną już pomarańczę i czekoladę. W zeszłym roku było pieczone jabłko a w tym gruszka w karmelu. Apetycznie!

Ja czuję się skuszona. A Wy?


                                                                                 Pozdrawiam



27 października 2014

2 urodziny bloga!

Cześć!

25 października 2012 roku na blogu pojawiła się pierwsza notka.
Przerażające jest to jak ten czas szybko leci.
Chciałabym Wam podziękować, że jest Was aż tyle.
Chciałabym szczególnie podziękować moim komentatorkom.
Dziękuję!
Dzięki Wam wiem, że pisanie ma sens!


Źródło



A niedługo z okazji urodzin rozdanie :)



                                                                  Świętująca

13 października 2014

Ostatnio przeczytane czyli... Z Biblioteczki Panny Anny




1. Katarzyna Rosicka - Jaczyńska - Ołówek

Dawno nie czytałam książki tak dobrej i tak zapadającej w pamięć. Kasia jest chora na SLA - stwardnienie zanikowe boczne. O tej chorobie słyszałyście na pewno z modnych ostatnimi czasy akcji na facebooku. Z historią Kasi zapoznałam się dosłownie przypadkiem oglądając kiedyś o niej program telewizyjny. Dowiedziałam się, że napisała książkę. Jednym słowem przerażająca. Choroba opisana oczami osoby, która nie traci nadziei. Książka pokazała mi, że trzeba cieszyć się każdą chwilą. Polecam każdemu, kto narzeka na swój los...

Moja ocena 5/5


2. Dan Brown - Inferno 

Z panem Danem Brownem miałam już przyjemność się spotkać w dwóch jego książkach. Schemat w książce Inferno jest praktycznie identyczny jak w jego pozostalych dziełach. Nie mniej książkę czyta się przyjemnie. Zawiera ogrom symboliki, szybkie zwroty akcji. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale podobała mi się, mimo wiadomego zakończenia.

Moja ocena: 4/5


3. Nora Roberts - Portret w bieli

 "Portret w bieli" to pierwsza część cyklu pt. "Kwartet weselny". Książka opowiada historię czterech przyjaciółek, które wspólnie prowadzą firmę organizującą śluby. Bohaterką pierwszego tomu jest Mac, pani fotograf, która boi się związków (jej rodzice rozwiedli się kiedy była dzieckiem). Wszystko się komplikuje, gdy na drodze staje jej brat jednej z klientek. Jak się skończy ta opowieść?

Typowa historia miłosna, w której łatwo przewidzieć zakonczenie. Lekka, przyjemna, szybo się czyta. Niestety, nie zapada w pamięć.

Moja ocena: 3/5



4. Nora Roberts - Posłanie z róż

Kolejna część "Kwartetu weslnego". Tym razem bohaterką jest Emma - florystka, mająca wielkie powodzenie u mężczyzn. W oko wpada jej Jack, przyjaciel rodziny. Jack wyznaje zasadę "najpierw ziomy, później lachony". Czy mając wiele do stracenia, Emma i Jack będą razem? 

Kolejny przyjazny tom. Lektura lekka, szybko się czyta. Po raz kolejny książka na jeden raz.
Lepsza od pierwszej części.
​​
Moja ocena: 3+/5


5. Nora Roberts - Smak chwili

Bohaterką tej części jest Laurel, obdarzonej cudownym cukierniczym talentem. Po raz kolejny wiadomo, że będzie romans. Powtórzę się, że książkę czyta się lekko. Nie jest to lektura dla wymagających. 


Moja ocena: 3/5


6. Nora Roberts - Miłosne przysięgi

Bohaterką tej części jest Parker. Bizneswoman, zarządza całą firmą. Z zewnątrz chłodna i nieprzystępna w końcu traci serce dla przyjaciela swojego brata. To chyba najlepsza część z całej serii. 


Moja ocena: 3+/5


Podsumowując całą serię:

To pierwsze moje spotkanie z książkami Nory Roberts. Nie jest to literatura bardzo wysokich lotów, ale może takie było założenie tej serii, że ma być po prosu lekturą na leniwe popołudnia. Seria momentami przesłodzona po całości, lukier lał się ile wlezie. Bohaterki wiodą idealne życie, popijając szampana. Schemat każdej ksiązki jest identyczny: samotna pani zakochuje się, i na zmianę mamy sceny: seks, siłownia, wesele, szampan i tak w kółko. Jeśli jesteście fankami romansów i lekkiej, szybkiej lektury to watro zapoznać się z tą serią. Spodziewałam się czegoś innego. Dla mnie były to książki na jeden raz.

Ogólna ocena serii 3/5

7. Justyna Polanska - Pod niemieckimi łóżkami


Lekka lektura opisująca perypetie Justyny, która postanowiła zacząć pracować w Niemczech jako sprzątaczka. Szybko się czyta, ale jest to książka na jeden raz, dosłownie na jedno popołudnie.

Moja ocena: 3/5


8. E.E.  Schmidt - Historie miłosne 

Ta mała książeczka to zbiór paru opowiadań. Czyta się szybko. Mnie jednak ta książka nie przekonała do siebie, chyba mam serce z kamienia :D. Ogólnie z książek pana Schmidta spodobał mi się tylko Oskar i Pani Róża. 

Moja ocena: 3-/5



Czytałyście którąś z tych pozycji?
Jaką książkę ostatnio przeczytałyście przeczytałyście?